Drodzy bracia i siostry,
„Za wolność naszą i waszą!” – takie było hasło uczestników Powstania. W Bożym planie nic nie dzieje się przez przypadek. Zastanówmy się jakie aktualne przesłanie niosą dwa lata temu odnalezione szczątki powstańców i dzisiaj odbywający się ich pochówek.
Powstanie, które wybuchło w 1863 roku było walką za naszą wolność – nie tylko za Litwinów, Polaków, Białorusinów, ale za wszystkich tych, którzy nie uznali jarzma carskiego. Była to walka o równość z innymi ludźmi stworzonymi przez tego samego Boga i o wolność posiadania własnego głosu. 22 stycznia 1863 r. litewska wersja manifestu wydanego przez Centralny Komitet Narodowy w Polsce, ogłosiła cele powstania, „że od tego dnia nie ma już niewoli, ponieważ nie ma ani pana, ani szlachcica, ani chłopa, ani żyda, i wszyscy jesteśmy braćmi, całkowicie równymi w oczach zarówno Pana Boga, jak i naszej drogiej Ojczyzny”. To jest jak parafraza słów Pawła apostoła w liście do Galatów: „Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie” (Ga 3,28). Rzeczywiście, jak Apostoł kontynuuje w liście: „Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli!” (Ga 5,1). Ponownie w drugim liście do Koryntian Paweł mówi: „Pan zaś jest Duchem, a gdzie jest Duch Pański – tam wolność” (2 Kor 3,17). Możemy więc wyraźnie zobaczyć, że wolność i równość są nie tylko głęboko ludzkimi lecz także i głęboko chrześcijańskimi wartościami. Są to wartości, które pochodzą z ludzkiej natury i dlatego nie tylko warto, ale także należy o nie walczyć. Kościół zawsze cenił wolność: wolność sumienia, wolność religii, wolność wyboru. Bo tylko wolny człowiek może kochać, tylko wolny człowiek może tworzyć.
W pierwszym czytaniu z Księgi Machabejskiej usłyszeliśmy o modlitwie za żołnierzy poległych w bitwie. Czasy Machabeuszy to czasy powstań Izraela. Wtedy to Izraelici sprzeciwili się prawom, zwyczajom i religii narzuconej im przez obce kraje. Podobnie było w okresie historycznym, który dzisiaj wspominamy. Już w Starym Testamencie widzimy wiarę w zmartwychwstanie umarłych, która potwierdza intuicję, że wraz z końcem ziemskiej podróży nie wszystko się skończy, a walka o wolność nigdy nie będzie bezużyteczna. W Psalmie responsoryjnym usłyszeliśmy, że Zbawienie prawych pochodzi od Pana. W drugim czytaniu apostoł Paweł przypomina nam, że nie istniejemy na tym świecie przez przypadek. Często się mówi, że nikt nie jest samotną wyspą. „Nikt zaś z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie” (Rz 14, 7). Bóg dał każdemu z nas specjalną misję, która jest przeznaczona szczególnie dla nas, a która nigdy nie realizuje się w izolacji. Życie, uczynki i śmierć każdego człowieka dotykają także innych. Jesteśmy zatem odpowiedzialni za to, jaki ślad zostawimy w historii i w sercach ludzi.
Każdy z nas ma miejsce w wielkim planie Boga. Miejsce i misję, która często nie jest łatwa. W Ewangelii usłyszeliśmy surowe słowa Jezusa Chrystusa: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity” (J 12, 24). Jezus najlepiej zrozumiał cenę misji i posługi: aby przynieść owoce, trzeba coś poświęcić. Czasami nawet własne życie. Wiedząc, co go czeka, Jezus powiedział: „Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny. Nie, właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę“ (J 12, 27). Zygmund Sierakowski zareagował podobnie, gdy Aleksander Oskierka, członek komitetu powstańców przybył do niego do Petersburga i poprosił go, aby został dowódcą wojskowym województwa kowieńskiego. Powiedział: „Przynosisz mi wyrok śmierci!” Ale obowiązki przyjął. „Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne” (J 12,25). Będąc wykształconym i dobrze zorientowanym w sztuce wojennej, Sierakowski doskonale wiedział, czym to może się skończyć. Był świadom, że powstanie nie jest dobrze przygotowane z powodu braku broni. Niedawno się ożenił, właśnie rozpoczął życie rodzinne… miał wiele do stracenia. Ale długoletnia tęsknota za godnym życiem, w państwie, gdzie panuje pokój i równość, była silniejsza niż dążenie do osobistego szczęścia.
Jesteśmy powołani do wolności. Wszyscy są stworzeni na obraz Boga i powołani do świętości. Kiedy zapominamy o fundamencie stworzenia, próbujemy jedni drugich zniewolić i pokonać. Powtarza się to w historii pod pozorem różnych przyczyn: narodowych, terytorialnych, a nawet religijnych. Kiedy władza nie widzi człowieka jako stworzenia Bożego i tłumi należne mu prawa, zostają otwarte drzwi do zła, które niczym kula śniegowa toczy się i zamienia w systemy totalitarne oraz przerażające wojny.
Współcześnie możemy zauważyć wytrwałe i odważne działania papieża Franciszka w obronie najbiedniejszych, wyzyskiwanych, uchodźców, ludzi na „marginesie”. Widzimy, jak papież szybko reaguje, wydając jasne i jednoznaczne oświadczenia, dotyczące akcji wojskowych i ataków terrorystycznych, wzywając możnych tego świata do opamiętania. Święty Papież Jan Paweł II w czasach „Solidarności” mówił: „Nie będą się bali waszej broni, ale będą się bali waszych słów”. O potężnej mocy słowa świadczą też wspomnienia o ks. Antonim Mackiewiczu, kolejnym dowódcy powstania, który choć nie został zamordowany w Wilnie, to jednak można postawić go obok Kalinowskiego i Sierakowskiego. Trzeba przypomnieć, że „podczas przesłuchania zapytany o sposób rekrutacji powstańców ks. Antoni odpowiedział: Obiecałem im tylko jedno – wolność Ojczyzny”. Jeden z przywódców powstania, Jakub Gieysztor, opisał Kalinowskiego jako „otwartego, wytrwałego, bezinteresownego, gorliwego patrioty – najpiękniejszego, najczystszego przedstawiciela niezrównanego spiskowca, który potrafił pracować i ukrywać się. On bardzo głęboko rozumiał sprawiedliwość.” Był nie tylko dowódcą, ale przede wszystkim silną inspiracją.
Chrześcijański teolog pierwszych wieków, Tertulian, powiedział: „Krew męczenników jest nasieniem chrześcijan”. Aresztowany i zraniony Sierakowski, o zabitych powstańcach, których nazwano „nieszczęśliwymi”, powiedział: „Nie są to nieszczęśnicy, to nasienie Litwy, które w przyszłości rozkwitnie czystą wolnością!” I na koniec stanowcza wizja Kalinowskiego: „Tylko wtedy, gdy nie będziemy mieć na szyi moskali, będziemy żyć długo i szczęśliwie”. Te słowa są świadectwem silnej wiary w sens walki, nadziei, która przewyższa wydarzenia teraźniejszości, jest świadectwem umiejętności patrzenia w przyszłość, której sami nie doświadczą, ale zapewnią ją przyszłym pokoleniom.
„Jeżeli ziarno pszenicy obumrze, przyniesie plon obfity”. Chociaż często podkreślamy zasługi wybitnych powstańczych przywódców, to jednak nie można także zapominać wszystkich innych ludzi, którzy walcząc albo zginęli albo zostali deportowani. Wszyscy oni stali się kamieniem węgielnym naszej wolności. I wszystkich ich można w pewnym sensie nazwać powstańcami. Ich śmierć miała sens – dziś musimy im podziękować za wolność.
Na koniec trzeba przypomnieć, że nadzieja jest transcendentną, boską cnotą. Pomaga ona wytrwać we własnych decyzjach pomimo trudów, prześladowań, a nawet pomimo groźby śmierci. W liście do Filipian czytamy: „Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana naszego Jezusa Chrystusa, który przekształci nasze ciało poniżone, na podobne do swego chwalebnego ciała, tą potęgą, jaką może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować.“ (Flp 3,20–21) Dziękując zatem tym żołnierzom za poświęcenie swojego życia „za naszą… wolność”, oraz dokonując dzisiaj ich uroczystego pochówku, módlmy się dla nich o miłosierdzie Boże.
Kazanie arcybiskupa Gintarasa Grušasa, Uroczysty pochówek szczątków powstańców 1863 r., 22 listopada 2019 r.
Kazanie: Uroczysty pochówek szczątków powstańców 1863 r.
- 2019-11-22