Dzisiejsze czytania mówią o życiowej drodze prowadzącej do sukcesu, zdrowia, a przede wszystkim – do zbawienia.
Historia Abrahama, w której Bóg wzywa go, by wyszedł ze swojej ziemi i udał się w drogę, której koniec jest nieznany, opiera się na przyrzeczeniu, że stanie się on ojcem wielkiego narodu. Opuszcza on dom i bliskie otoczenie, ale to staje się tylko pierwszą próbą na długiej drodze zawierzenia Bogu.
W dzisiejszym pierwszym czytaniu słyszymy o jednej z najtrudniejszych prób wiary jakiej został poddany Abraham. Bóg mówi do niego: „Weź twego syna jedynego, którego miłujesz, Izaaka, idź do kraju Moria i tam złóż go w ofierze na jednym z pagórków, który ci wskażę.”
Ten pierworodny syn, to realizacja Bożej obietnicy, która spełniła się w głębokiej starości. A teraz Bóg prosi o złożenie go w ofierze. Wydaje się, że ta prośba jest sprzeczna z obietnicą Boga, ale Bóg prosi go o zaufanie. Abraham znów robi zdecydowany krok w nieznane, a Bóg nie tylko ochrania Izaaka, ale z jego potomków tworzy swój naród wybrany. Z tego narodu Bóg zsyła swego umiłowanego, pierworodnego Syna, którego ofiaruje na krzyżu, aby cały świat był zbawiony.
W Ewangelii czytamy o sparaliżowanym mężczyźnie, który także został wezwany, aby zaufać. On nie czyni pierwszego kroku nogami, ale z zaufaniem słucha słów Jezusa: „Ufaj synu! Odpuszczone są ci twoje grzechy.” Żadnego zewnętrznego znaku, żadnej formy potwierdzenia, że to prawda, tylko zaufanie, które dopiero później zostaje ugruntowane zewnętrznym znakiem. Chociaż i ten nakaz: „Wstań, weź swoje łoże i idź do domu!” potrzebował zawierzenia, aby postarać się wstać i postawić pierwszy krok.
Tego zawierzenia Słowu Bożemu trzeba nie tylko w życiu osobistym, ale także w życiu narodu. Cały Stary Testament ukazuje, jak Bóg prowadzi wybrany przez siebie naród i ochrania go. Jednak historia zbawienia ukazuje także powtarzającą się niewierność i odejście od drogi do wolności i zbawienia, wskazanej przez Boga. Tylko posłuszeństwo jego Syna, aż do śmierci, znów otworzyło nam możliwość dojścia do niebiańskiej ziemi obiecanej.
Nasz kraj także szedł drogą, na której trzeba było niejednokrotnie okazywać zaufanie Bogu. Król Mendog postanowił przyjąć wiarę i wstąpić do chrześcijańskiej rodziny Europy Zachodniej. Ta droga nie była wolna od prób, wojen i czasów okupacji. Oprócz prób zesłanych przez Boga, nie brakowało też ludzi, którzy odwracali się od Boga. Za każdym razem w obliczu tych trudności byliśmy wzywani przez Boga, aby na nowo zawierzyć i wrócić na drogę zbawienia wskazaną przez Pana.
To zawierzenie Bogu było bardzo ważne w dalszej historii naszego narodu, gdy traciliśmy wolność i, gdy ona się odradzała: w czasie powstań, w tajnym nauczaniu, w działalności księgarskiej, w ogłaszaniu niepodległości, w zbrojnej i pokojowej walce, a także, gdy dołączyliśmy do Unii Europejskiej i NATO. To jest ważne także w naszej pomocy dla walczącej o swoją wolność Ukrainy.
Bóg wzywa nas każdego dnia, abyśmy kroczyli drogą przez niego wskazaną i byśmy mu zaufali. Tu w Wilnie Jezus przez Św. Faustynę przypomina nam i całemu światu, jak bardzo ważnym jest zaufanie Bożemu Miłosierdziu. To przypomina nam także napis pod obrazem Jezusa Miłosiernego – „Jezu ufam Tobie”.
Relacje oparte na zaufaniu muszą być kształtowane zarówno w życiu osobistym, jak i wspólnotowym, aby mogło rozwijać się państwo. Chodzi tu nie tylko o rozwój w sensie ekonomicznym, ale o rozwój życia w pokoju i sprawiedliwości. Aby tak się działo potrzeba modlitwy, abyśmy we wszystkich decyzjach kierowali się Bożym światłem.
W czasie szczytu NATO, który będzie miał miejsce w przyszłym tygodniu, w Wilnie spotkają się Ordynariusze wojskowi (polowi) Europy – biskupi odpowiedzialni za duszpasterstwo wśród żołnierzy. Oni nie tylko omówią sprawy duszpasterstwa wojskowego, ale otoczą modlitwą wszystkich biorących udział w spotkaniu, aby ich przemyślenia i decyzje były zgodne z Bożym zamysłem.
Niech Bóg, który w przeszłości miał w opiece nasz naród i nasze Państwo, nadal nam błogosławi i niech pomaga każdemu z nas i naszemu krajowi kroczyć drogą zawierzenia.
Homilia Arcybiskupa Gintarasa Grušasa